Burmistrz Sandomierza i pracownicy magistratu wprowadzają innowacyjne zmiany w zarządzaniu miejską zielenią. Nie będzie już tak częstego koszenia trawy w Ogrodzie Saskim przy ulicy Mickiewicza. Jak twierdzą urzędnicy nie chodzi tu o oszczędności na paliwie do kosiarek czy brak rąk do pracy. Ograniczenie ingerencji człowieka ma pozwolić przyrodzie na naturalną odbudowę i wzrost roślinności, a jednocześnie uchronić owady zapylające.
Teraz trawników angielskich ma nie być. Wzorem Parku Piszczele, gdzie zastosowano takie rozwiązanie i zaprzestano koszenia traw, w Ogrodzie Saskim będzie więcej miejsc, gdzie celowo „trawy będzie po kolana”. Według Anity Łukawskiej z sandomierskiego magistratu, która dba o zieleń przyniesie to dla natury tylko korzyść.
Stosując takie rozwiązanie urzędnicy chcą dbać o owady. Trawa, która będzie wzrastać bez ingerencji człowieka ma ułatwić bytowanie pszczołom i innym owadom zapylającym. Anita Łukawska zaznacza, że koszenie będzie ograniczone w bezpośredniej okolicy drzew i miejscach nieuczęszczanych przez ludzi. Tam, gdzie znajdują się ścieżki, chodniki, alejki trawniki nadal będą koszone.
W parku przy Mickiewicza pojawią się tabliczki z przekazem dla opiekunów czworonogów.
Innowacyjny zabieg w Ogrodzie Saskim ma przyczynić się także do zmniejszenia temperatury w upalne dni. Władze Sandomierza zapewniają, że regularnie będą w mieście pojawiać się nasadzenia różnych kwiatów i roślin. Wszystko po to, by w mieście żyło się przyjemniej.