Mnóstwo emocji, radości, uśmiechu i zabawy towarzyszyło III Festiwalowi Biegowemu Siedmiu Wzgórz jaki w sobotę został rozegrany w Sandomierzu. Do królewskiego miasta zjechali biegacze z całej południowej Polski by rywalizować na dystansie 5 i 10 km. Stawili się też „kijkarze”, którzy pokonywali 5 km trasę. Sandomierskie biegi Siedmiu Wzgórz to jedne z niewielu, w których są nagrody, profesjonalna organizacja, a nie ma wpisowego. Do tego przednia atmosfera i na wysokim poziomie oprawa, to wszystko podziałało na pasjonatów biegania, jak magnes.
Wielką rywalizację w biegach głównych poprzedziły zmagania najmłodszych.
Po dzieciach i młodzieży na linii startu ustawiło się ponad 230 biegaczy i „kijkarzy” z:
Organizatorzy zadbali nawet o najmniejsze detale, w tym pogodę.
Co prawda życiówek, przynajmniej ci najlepsi nie poprawili, ale chwalili sobie udział w rywalizacji Siedmiu Wzgórz. Królewski 10 km dystans najszybciej pokonał zawodowy biegacz zawodnik MUKS Wisła Sandomierz Adam Kołodziej. Dla profesjonalisty zawody były formą treningu i niekoniecznie bardzo intensywnego.
Kilkukrotny złoty medalista mistrzostw Polski juniorów cały bieg miał pod kontrolą.
Dwa pierwsze miejsca na dystansie 5 km zajęli panowie na co dzień pracujący w branży gastronomicznej. Zwyciężył Dawid Krzysiek z Bielin przed Damianem Śpiewakiem ze Starachowic.
„Sandomierską piątką” w kategorii kobiet wygrała Agnieszka Matysiak z pochodzenia sandomierzanka, obecnie mieszkająca w Tarnobrzegu. Był to dla niej drugi start w festiwalu Siedmiu Wzgórz i drugi zakończony na pudle. Pani Agnieszka woli biegać długie dystanse, ale sobotnią piątkę wspomina bardzo mile.
W trzeciej dziesiątce przybiegł na metę Grzegorz Lipiec. Dla pracownika Muzeum Zamkowego w Sandomierzu sobotni start był powrotem do biegania.
Z Rzeszowa przyjechało na festiwal do Sandomierza małżeństwo Jowita i Paweł. Dla nich wynik był mało istotny.
5 km trasę pokonały z „kijkami” Bożena, Małgorzata i Grażyna. Mieszkanki Puław połączyły marsz ze zwiedzaniem Sandomierza i jednogłośnie stwierdziły, że było warto spędzić sobotę w Sandomierzu.