Burmistrz Sandomierza Paweł Niedźwiedź podzielił się z dziennikarzami wynikami audytu, jaki po przejęciu władzy od Marcina Marca zlecił w Urzędzie Miejskim w Sandomierzu. Takie badanie przeprowadził niezależny audytor, rozpoczęto je kilka tygodni po zaprzysiężeniu nowego burmistrza, a zakończono kilka dni temu. Wynik jest szokujący: ówczesne władze miasta nie ściągały należności przysługujących gminie, a urlop ówczesnego naczelnika Wydziału Rozwoju, Promocji i Inwestycji pozbawił Sandomierza wielkich pieniędzy z programu „Dostępna Szkoła” – mail z informacją o konieczności uzupełnienia złożonego wniosku w ciągu 3 dni leżał w skrzynce naczelnika i burmistrza przez miesiąc.
Burmistrz Niedźwiedź dzisiejszą konferencję rozpoczął od podkreślenia faktu, że nikt nie zamierza traktować audytu jako rewanżu wobec poprzedniej władzy. Audyt miał na celu zwrócenie uwagi na błędy jakie należy wyeliminować i nie popełniać w przyszłości.
W audycie głównie mowa jest o zadłużeniu miasta, które według uchwał opiewa na 47 milionów złotych. Sandomierz pośród innych gmin w regionie jako jedyny korzystał z obligacji, sąsiednie samorządy wykorzystywały kredyty. Według audytora nie było to korzystne finansowo dla samorządu, z uwagi na chociażby marżę.
To co jest szokujące to bierność miasta wobec windykacji zaległych opłat z tytułu podatków czy należności cywilnoprawnych. Wiele zadłużeń się przedawniło, co pozbawiło samorząd znaczących pieniędzy. Naturalnym i najpopularniejszym środkiem zabezpieczenia przeciwko przedawnieniu zobowiązań podatkowych z tytułu podatków od nieruchomości są hipoteki. W poprzednim roku nie zabezpieczono żadnej zaległości w ten sposób. Według audytora windykacja prowadzona była w sposób niewłaściwy, niesystematyczny. Nieskutecznie wystosowywano upomnienia, niesystematycznie wystawiano tytuły wykonawcze, wezwania do zapłaty, nie korzystano ze ścieżki cywilnoprawnej. Praktycznie nie stosowano zastawów skarbowych i hipoteki.
Wielkie zdziwienie u burmistrza Niedźwiedzia wywołała informacja związana z projektem „Dostępna Szkoła”. Wnioskiem z 30 czerwca 2021 roku gmina Sandomierz aplikowała do Rzeszowskiej Agencji Rozwoju Regionalnego o blisko 1 500 000 złotych, a dotyczył prac remontowo-budowlanych Szkoły Podstawowej nr 1, Szkoły Podstawowej nr 3 i Szkoły Podstawowej nr 4. Wniosek został wysoko oceniony, ba najwyżej wśród innych aplikacji i była wielka szansa na otrzymanie tych pieniędzy. Problemem były tylko braki formalne we wniosku, które dotyczyły daty trwałości i niezałączonego harmonogramu rzeczowo-finansowego. Informacja o konieczności uzupełnienia w ciągu 3 dni właśnie tych danych trafiła na skrzynkę mailową ówczesnego naczelnika Wydziału Rozwoju, Promocji i Inwestycji (którym jak wynika z informacji w Biuletynie Informacji Publicznej w tym czasie był Piotr Wójtowicz) oraz na skrzynkę mailową burmistrza Marcina Marca dnia 7 lipca 2021 roku. Przez miesiąc nikt nie zareagował na tę wiadomość. Dopiero po miesiącu przypomniano sobie o tej sprawie i wysłano pismo z Urzędu Miejskiego z prośbą o przywrócenie terminu do uzupełnienia informacji lub skierowaniu wniosku do trzeciego etapu. Na to Rzeszowska Agencja Rozwoju Regionalnego odpowiedziała, że postępowanie się zakończyło, wnioski zostały rozpatrzone i termin minął. Finalnie, mimo że wniosek był bardzo dobry, urzędnicy wnieśli ogrom pracy poprzez przygotowanie audytu i wniosku samorząd otrzymał okrągłe 0 złotych.
Trzeci wątek to opłaty adiacenckie, do których zobowiązani są urzędnicy lub ich rodziny, a które mają związek z podziałem nieruchomości. W audycie skupiono się na 2016 roku, kiedy to została wydana decyzja zatwierdzająca podział takiej nieruchomości. Zgodnie z prawem w takiej sytuacji wójt czy burmistrz gminy powinien w ciągu 3 lat wydać decyzję ustalającą opłatę adiacencką, związaną ze wzrostem wartości nieruchomości po jej podziale. Taka decyzja wydawana jest w oparciu o opinię rzeczoznawcy majątkowego wyrażoną w formie operatu szacunkowego. Według dokumentów, w Sandomierzu dopiero po dwóch latach od uprawomocnieniu decyzji zatwierdzającej podział zlecono rzeczoznawcy taki operat. Właściciel nieruchomości złożył zastrzeżenia, które zostały skierowane do rzeczoznawcy majątkowego i na tym postępowanie się urywa. Aż do września 2021 roku, kiedy to wpływa skarga na urzędnika zajmującego się sprawą. Po tym fakcie, dopiero 27 września 2021 roku, teczkę tej sprawy „wyjęto z zamrażarki” i została wydana odpowiednia decyzja dotycząca opłaty adiacenckiej. Wówczas chodziło o niewielką kwotę, zaledwie o około 4 500 złotych. Z kolei w podobnej kwestii, ale dotyczącej członka rodziny urzędnika magistratu sprawa uprawomocniła się dopiero w 2022 roku.
Paweł Niedźwiedź nie krył zdziwienia, że wobec zwykłego, szarego człowieka taka decyzja jest wydawana w ciągu 3 lat, natomiast kiedy sprawa dotyczyła urzędnika magistratu lub członka rodziny ten czas nie był dochowany.
Na pytanie o kogo konkretnie chodziło, burmistrz Niedźwiedź nie wskazał nazwiska, ale poinformował że to już były naczelnik urzędu miejskiego.
Po przeanalizowaniu dokumentów otrzymanych przez audytora zespół prawny Urzędu Miejskiego w Sandomierzu ma zdecydować, czy pozyskane informacje będą wiązały się z koniecznością zawiadomienia organów ścigania o ujawnionych nieprawidłowościach.
