W poprzedniej kolejce oba zespoły solidarnie przegrały. Oba zespoły walczą o utrzymanie i potrzebowały punktów jak ryba wody. W obu zespołach nastąpiła zmiana szkoleniowców. To tylko kilka wspólnych cech zespołów, które w słoneczne niedzielne popołudnie rozegrały mecz ligowy w ramach 17. kolejki świętokrzyskiej „okręgówki”.
To był mecz walki. Nikt nie chciał odpuścić, ale trzeba powiedzieć, że zawodnicy grali fair, choć zdarzały się faule. Na taki obraz spotkania wpłynęli sędziowie, którzy poprowadzili zawody prawie bezbłędnie. Pierwsza połowa należała do gospodarzy, jednak podopieczni trenera Jacka Kurantego grali nieskutecznie, a Opatów miał w bramce Partykę, który bronił w nieprawdopodobnych okolicznościach. Po jednej z akcji Michalski do niedawna przecież zawodnik OKS dokładnie przymierzył z „głowy” wydawało się, że piłka musi wpaść do siatki bramki Opatowa. Nic bardzie mylnego. Partyka sparował piłkę na rzut rożny, a napastnik Sparty mógł tylko złapać się za głowę. Jak mówi piłkarskie przysłowie –„niewykorzystane okazje się mszczą” spełniło się w przypadku Sparty, choć nie od razu. Gospodarze w 50 minucie zdobyli bramkę za sprawą Kubickiego. Po kwadransie był już remis. Jakub Łata z rzutu wolnego kropnął w kierunku lewego słupka bramki Sparty, bramkarz się nie popisał i piłka zatrzepotała w siatce. Przyjezdni poszli za ciosem. Składną akcję gości precyzyjnym strzałem w długi róg wykończył Orłowski, dając swojej drużynie prowadzenie. Przyjezdni kończyli mecz w osłabieniu po drugiej żółtej i w efekcie czerwonej kartce Ożdżynskiego ale zwycięstwa wydrzeć sobie nie dali.
Trener Grzegorz Klepacz był zadowolony ze swoich podopiecznych. Podziękował im za mecz w Dwikozach.
Posępną minę po meczu miał Jacek Kuranty szkoleniowiec Sparty. Stwierdził, że jego zespół będzie walczył do końca o utrzymanie w „okręgówce”.