Brak zgody manifestowało dziś przed biurowcem Siarkopolu w Grzybowie kilkudziesięciu pracowników spółki wspartych przez przedstawicieli Solidarności z innych zakładów pracy. Związkowcy protestowali przeciwko planowanemu zwolnieniu 196 pracowników oraz w obronie spółki. Pikietujący mieli ze sobą tablice „zwolnić każdy potrafi, uratować nieliczni”, „czy Grupa Azoty chce nas zniszczyć?”.
Protestujący twierdzili, że zwolnienia grupowe są nieuzasadnione i dotyczą tylko zakładu w Grzybowie, który ich zdaniem jest po macoszemu traktowany przez Grupę Azoty.
Podkreślał redukcję zatrudnienia w grzybowskim „Siarkopolu” Stanisław Lech Zalewski.
Niestety kondycja finansowa firmy nie jest najlepsza. W ubiegłym roku spółka zanotowała ponad 80 mln złotych straty. W tym roku strata będzie podobna jak nie wyższa.
Mimo to wszyscy widzą światełko w tunelu co do przyszłości spółki. Rosnące ceny siarki na światowych rynkach, uruchomienie nowej kopalni Rudniki to przesłanki pozwalające na budowanie przyszłości firmy, a nie jej likwidowanie.
Związkowcy wypracowali petycję w obronie Siarkopolu i miejsc pracy, adresowaną m.in. do najwyższych władz państwowych z prezydentem RP na czele, władz wojewódzkich, parlamentarzystów. Jako pierwszy apel otrzymał
Do sytuacji w spółce Siarkopol odniósł się wicewojewoda świętokrzyski. Michał Skotnicki uważa, że winę za to co się obecnie dzieje ponoszą poprzednie władze spółki które doprowadziły do przerostu zatrudnienia i nie podjęły się restrukturyzacji. Skotnicki przestrzegł, że brak działań doprowadzi Siarkopol do upadłości.
Protestujących wsparła posłanka Anna Krupka. Szefowa świętokrzyskich struktur PiS skrytykowała prezesa Grupy Azoty „Siarkopol” Janusza Gorczycę, zarzucając mu oględnie rzecz ujmując, brak kompetencji w zarządzaniu spółką.
Za bark poparcia protestu zorganizowanego przez NSZZ Solidarność dostało się od posłanki Anny Krupki przewodniczącemu Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego Pracowników Górnictwa i Przetwórstwa Siarkowego Jackowi Miodyńskiemu.
Prezes Gorczyca podkreślił, że prowadzi bardzo przykrą procedurę zwolnień na które nie wyrażają zgody wszystkie związki zawodowe, ale ograniczenie kosztów daje szanse na utrzymanie spółki.
Oby spółka się pozbierała, chociażby dlatego, że to zakład zatrudniający najwięcej pracowników w całym powiecie staszowskim.