Śnięte ryby w stawie, odór i niepokojąca barwa wody w cieku wodnym Dębianka zaniepokoiły dziś przed południem wędkarzy ze Zdanowa w gminie Obrazów. Ci zawiadomili policję i straż pożarną, przypuszczając, że do zbiornika wodnego, który połączony jest z dopływem Dębianki trafiła szkodliwa dla ryb substancja.
Zaalarmowani o zdarzeniu na miejsce przybyli strażacy z jednostki ratowniczo-gaśniczej w Sandomierzu, a wraz z nimi specjalna grupa ratownictwa chemiczno-ekologicznego z Kielc.
Strażacy za pomocą łodzi motorowej łamali lód znajdujący się na powierzchni stawu. Z wykorzystaniem dwóch pomp dokonali napowietrzenia stawu z zamiarem dostarczenia tlenu niezbędnego rybom. Skarbnik koła wędkarskiego w Zdanowie Ryszard Winiarski przypomniał, że to nie pierwsza akcja ratunkowa na tym zbiorniku. Wcześniej dzięki podobnemu zabiegowi i pomocy strażaków udało się uratować żyjące w stawie ryby.
Wędkarze ze Zdanowa przypuszczają, że do stawu wpłynęła szkodliwa dla ryb substancja, która mogła pochodzić z pobliskiej przetwórni owoców. Ciek wodny Dębianka, który dopływa najpierw do nieużytkowanego stawu, a ten następnie łączy się z zarybionym stawem użytkowanym przez koło PZW, ma także połączenie z dopływem z zakładu przetwórczego. Andrzej Machała, wiceprezes Koła Wędkarskiego nr 53 w Zdanowie przypomniał, że pierwsza sytuacja ze śniętymi rybami i wpływaniem do stawu szkodliwej dla nich substancji miała miejsce w 2007 roku
Wędkarze przypuszczają, że tym razem stało się podobnie jak w 2007 roku. Jak dodaje Ryszard Winiarski, który dysponuje odpowiednimi protokołami, wtedy udowodniono, że zostały przekroczone normy wody wpływającej do zbiornika.
Starszy kapitan Andrzej Włodarczyk z sandomierskiej straży wyjaśnił, że obecna na miejscu grupa ratownictwa chemiczno-ekologicznego sprawdziła pH wody i pobrała próbki do badań. Te jednak, ku zdziwieniu, nie wykazały niczego niepokojącego.
Sandomierscy strażacy o zdarzeniu poinformowali Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie i sanepid. Obecny na miejscu Dariusz Gorzkiewicz, zastępca dyrektora Zarządu Zlewni w Sandomierzu PGW Wody Polskie wyjaśnił, że instytucja jest administratorem wody płynącej, odpowiada za jej stan i będzie sprawdzać kto dopuścił się skażenia wody. Jak dodał, sytuacja powtórzyła się już kolejny raz.
Inspektorzy Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Kielcach na miejscu zdarzenia zabezpieczyli próbki wody z kilku miejsc do dalszych badań. Zebrany materiał pochodził z zarybionego stawu, nieużytkowanego zbiornika tuż obok stawu, cieku Dębianka, bezpośredniego dopływu do Dębianki z przetwórni owoców i z samego wylotu z zakładu. Wstępne wyniki badania samego tlenu w wodzie wykazały, że w zarybionym zbiorniku jego zawartość była wyjątkowo niska i wynosiła 2.30 mg/l, w nieużywanym zbiorniku 2.90 mg/l, a w płynącej Dębiance zdecydowanie wyższa, bo 10 mg/l.
Próbki zabezpieczone przez WIOŚ zostaną przekazane do szczegółowych badań laboratoryjnych. Ich wyniki będą znane za tydzień. Natomiast już w czwartek 5 stycznia inspektorat przeprowadzi zaplanowaną kontrolę w zakładzie w Gołębiowie. Ta ma związek nie ze środową interwencją, a z działaniami prowadzonymi na zbiorniku w Zdanowie przez inspektorat 29 grudnia. Wtedy także zgłoszono niepokojący stan wody i podobnie jak dziś zabezpieczono jej próbki.