Rosyjska agresja na Ukrainę zmusiła wolny świat do szukania właściwej odpowiedzi na zbrodnicze działania Putina. Jednym z obszarów w których Europa może podjąć odczuwalne dla Rosji sankcje jest polityka energetyczna. Wszyscy mamy świadomość, że kupując dalej surowce u Putina finansujemy jego totalitarną władzę i rakiety, które zabijają niewinnych Ukraińców. O tym jak bolesne dla Rosji mogłyby być sankcje w tym zakresie świadczy ok. 60% udział surowców energetycznych w eksporcie Rosji.
Tylko Polska wydała na zakupy surowców rosyjskich 900 mld zł w ciągu ostatnich 20 lat. Jeśli więc chcemy osłabić gospodarczo agresora to jak najszybciej powinniśmy uniezależnić się od rosyjskich dostaw. Pytanie dotyczy już dzisiaj nie czy, ale jak szybko i jakim kosztem poszczególne państwa mogą odciąć się od rosyjskich zakupów. Zatrzymanie zakupów z kierunku rosyjskiego wymusza otwarcie się na inne kierunki dostaw m.in z USA, Kataru, czy Afryki. Przebywający ostatnio w Europie Prezydent USA J. Biden zadeklarował pomoc i znaczące zwiększenie dostaw gazu LNG do UE ( o 15 mld m3 do końca 2022r.).
Komisja Europejska poinformowała, że do końca bieżącego roku wykonalny jest scenariusz ograniczenia importu gazu z Rosji o 2/3. Spowodowane jest to oporem niektórych państw, które tak jak np. Węgry, Niemcy czy Austria w istotny sposób opierają na dostawach z Rosji. W przypadku Polski sprawa ta wydaje się relatywnie łatwiejsza. Z końcem roku wygasa kontrakt na dostawy rosyjskiego gazu gazociągiem jamalskim. Podobny wolumen dostaw będzie można dostarczać gazociągiem Baltic Pipe z szelfu norweskiego, który zostanie ukończony za parę miesięcy. Dodatkowe możliwości importu gazu drogą morską daje terminal LNG w Świnoujściu i planowany terminal pływający w Gdańsku. Najtrudniejsze i najbardziej czasochłonne wydaje się odcięcie od rosyjskiej ropy ( 66% importu).
W tym tygodniu polski rząd zdecydował się na embargo na rosyjski węgiel. PSL Koalicja Polska domagało się tego już od dawna. Rząd przerzucał odpowiedzialność na Brukselę. Jak się okazało można to zrobić. Udział rosyjskiego węgla w polskim imporcie tego surowca to ponad 70%. Dużą część jesteśmy w stanie zabezpieczyć krajowym wydobyciem.
Drugim obok derusyfikacji energetyki wnioskiem płynącym z kryzysu wojennego na Ukrainie jest konieczność przyspieszenia zielonego scenariusza transformacji. Wykorzystując wsparcie z UE oraz środki z systemu ETS Polska powinna w jak największym stopniu zainwestować w odnawialne moce energetyczne, które gwarantują niezależność i bezpieczeństwo dostaw. Konieczne są znaczące inwestycje w sieci energetyczne z pasywnych na aktywne, które będą w stanie odbierać energię produkowaną lokalnie. Wieloletnie zapóźnienia w tym zakresie zaskutkowały ostatnio przyjęciem fatalnych rozwiązań ustawowych dla fotowoltaiki mrożących rozwój tej dynamicznie rozwijającej się branży w Polsce. Potrzebujemy generalnie odblokowania regulacji OZE (prawo energetyczne, ustawy o OZE). W 2016r. rząd PIS zablokował rozwój branży wiatrakowej wprowadzając zasadę 10H, która faktycznie utrąciła nowe projekty. A energia z wiatru na lądzie jest najtańszym rodzajem energii co pokazują ceny na aukcjach ( 200zł/MWh wobec 500 zł z energetyki konwencjonalnej).
Przez dłuższy okres czasu do OZE podchodzono jako do kosztownej ekologicznej ekstrawagancji. Dziś energia odnawialna = tańsza i czysta energia. Wobec generalnego trendu wzrostowego cen energii realizacja transformacji w kierunku OZE powinna przyspieszyć. Wiele zależy od tego jakie warunki państwo zaoferuje obywatelom w takich programach jak Czyste powietrze, Mój prąd, Moje ciepło. Aby zwiększyć tempo zmian niezbędne są wyraźne i atrakcyjne zachęty dotacyjne. Niestety ostatnio zaproponowane stawki dotacji raczej takie nie są i konieczna jest rewizja tych założeń na bardziej ambitne z krótszym okresem zwrotu z inwestycji.