Szermierką na słowa można określić obrady komisji Gospodarki Komunalnej, Handlu i Usług sandomierskiej Rady Miasta. Po jednej stronie planszy stanęli mieszkańcy mieszkań i lokali z sandomierskiej starówki, a po drugiej wiceburmistrz Janusz Stasiak, Rafał Binięda, prezes Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej, których wspierali ich podwładni. Obie strony nie żałowały sobie cięć i pchnięć. Trzeba przyznać, że stroną atakującą byli mieszkańcy, którym przyszło płacić bardzo wysokie rachunki za ciepło dostarczane do ich mieszkań i lokali przez sandomierski PEC. Niektórzy za mieszkania o powierzchni niewiele ponad 50 metrów kwadratowych otrzymali rachunki za miesiąc grudzień w kwocie 1200 zł. Nawet sam burmistrz Stasiak przyznał, że to dużo.
Sandomierzanie z tej części królewskiego miasta, za wysokie rachunki za ogrzewanie winią PEC i magistrat.
Burmistrz Stasiak wyjaśnił skąd się wzięły tak wysokie opłaty.
Mieszkańcy starówki zdają sobie sprawę, że jest inflacja, że wszystko drożeje i zgadzają się, że rachunki za ciepło powinny być też wyższe. Jednak czują się pokrzywdzeni ich skalą. Chcą aby część kosztów ogrzewania poniosła miejska spółka.
Ripostował Rafał Binięda, prezes PEC Sandomierz, informując, że za 2022 rok PEC będzie miał stratę, która wynika z podwyżki cen gazu i z obsługi starówki.
Sandomierzanie ze starówki nie rozumieją dlaczego nie mogą zmienić operatora dostarczającego ciepło lub systemu ogrzewania.
Aby zmienić system ogrzewania lokali komunalnych na starym mieście niezbędny jest audyt energetyczny budynków, a to jest koszt kilkunastu milionów złotych.
Obecna władza nie wydała zgody nikomu na wyłączenie się z grzania przez PEC.
Kolejny problem jaki podnosili mieszkańcy, to zlikwidowanie inkasa, czyli możliwości wpłacania zaliczek na ogrzewanie.
Brak możliwości wpłat zaliczkowych na ogrzewanie wynika ze zmiany regulaminu i obowiązujących przepisów, które nie pozwalają PEC ich pobierania, wyjaśniali burmistrz i prezes.
Władze miasta były oskarżane, że chcą się pozbyć mieszkańców z centralnego placu miasta i przesiedlić ich na Lubelską. Choć w tej sprawie burmistrz Stasiak uznał, że brak mieszkańców w lokalach na starówce, to nie jest do końca dobre rozwiązanie.
Dłuższą chwilę zajmowano się możliwościami przekształcenia PGKiM i PEC w organizacje pożytku publicznego.
Przynajmniej na razie przekształceń nie będzie.
Radni, burmistrz i prezesi odnotowali wyartykułowane przez wyborców problemy. Komisja ma pochylić się nad opłatami i systemem grzewczym lokali na starówce jeszcze w ciągu miesiąca i także z udziałem mieszkańców. Jednak do końca sezonu grzewczego nic się nie zmieni. Jedynie płatnicy będą mogli ubiegać się o rozłożenie płatności na raty.
Jeśli system rządowych ulg się nie zmieni, to miasto przejmie z powrotem kotłownie gazowe od PEC-u. Wówczas będzie mogło płacić 200 zł za megawatogodzinę.
Burmistrzowi i radnym rady miasta Sandomierza oberwało się za wysokie opłaty za ogrzewanie ale także za sposób zarządzania miastem i stanowienie lokalnego prawa.
Z niecierpliwością czekamy już nie na debatę o podwyżkach, czy zmianie systemu ogrzewania, przekształcenia PEC-u w organizację non profit, ale na konkretne propozycje zmian z określeniem czasu ich realizacji i odpowiedzialnych za nie osób.