Kwietniowe przymrozki poczyniły spustoszenie nie tylko w sandomierskich sadach. Ze wstępnych szacunków wynika, że starty będą sięgać nawet 100 procent. Sadownicy boją się bankructwa, szczególnie ci, dla których niewielkiej wielkości sady są jedynym źródłem utrzymania. Wszyscy chcą zachować ciągłość produkcji, a to już wiąże się z wydatkami, takiej samej wysokości jakby sady normalnie owocowały. Sadownicy, przedstawiciele organizacji rolniczych o problemie rozmawiali w niedzielę z ministrem rolnictwa Czesławem Siekierskim.
Spotkanie w Skotnikach w gminie Samborzec zorganizowała nieformalna grupa Rolnicy świętokrzyskie, która poprzez różne formy protestów chce uszczelniania granic i ograniczenia zielonej transformacji w rolnictwie.
Opracowany przez sadowników i samorządowców z powiatów sandomierskiego i opatowskiego apel do najwyższych władz państwowych o dodatkową pomoc dla tych, których uprawy zniszczył kwietniowy mróz odczytała Martyna Pawłowska, wójt Łoniowa. Podpisany przez 5 tys. rolników i samorządowców apel trafił do rąk ministra Siekierskiego.
Skala i wielkość pomocy zostanie dopiero ustalona.
Na spotkanie z ministrem przyjechali do Skotnik ze specjalnym prezentem, rolnicy z jury krakowsko – częstochowskiej.
Mimo braku konkretów, organizatorzy uznali, że spotkanie było potrzebne, a problem strat w uprawach i co za tym idzie oczekiwania pomocy od rządu został mocno zaakcentowany. Podkreślili, że dla nich nie liczą się barwy polityczne, tylko realne działania i pomoc. Zapowiedź pomocy ich cieszy, ale życie ich nauczyło, że politykom się nie ufa.