Nie będzie placu zabaw dla psów w Sandomierzu, o którym tak marzy burmistrz Marcin Marzec. Nie przekonał on radnych do zmian w budżecie gminy, które pozwoliłyby na zagospodarowanie środków na budowę takiego miejsca. Podczas środowej sesji przypominano nawet Marcinowi Marcowi, że przez ostatnie pięć lat nigdy nie zwrócił się z tym pomysłem do Rady, a wśród około 150 poprawek do budżetu o jakie wnioskował, nigdy nie było mowy o psim wybiegu.
O kwestii planów Marcina Marca na budowę placu zabaw dla psów w Sandomierzu pisaliśmy kilka tygodni temu.
Jak wtedy informowaliśmy, psi wybieg to jeden z punktów wyborczego programu Marcina Marca sprzed pięciu laty. Choć zapytany w połowie stycznia i on i jego rzecznik, czy powstanie tego miejsca za wszelką cenę, jest podyktowane zbliżającymi się kolejnymi wyborami, uparcie twierdzili, że nie. Burmistrz w związku ze swoimi planami zwrócił się do Rady Miejskiej o zmianę w budżecie, który de facto dopiero co był uchwalony, i zabezpieczenie środków na postanie takiej inwestycji.
Podczas dzisiejszej sesji wywiązała się gorąca dyskusja na temat psiego placu zabaw. Choć transmisja z obrad w sieci opublikowana jest w trzech fragmentach, co tłumaczone jest problemami technicznymi, a także nie zawiera początku dyskusji w tym temacie, to najważniejszych wypowiedzi możemy posłuchać.
Panie Burmistrzu, ile razy przez ostatnie pięć lat rozmawiał Pan z radnymi na ten temat? Wnioski, które tutaj padły, materiały do sesji dzisiejszej dwa tygodnie temu były znane. Czy przez dwa tygodnie znalazł Pan czas, żeby porozmawiać z radnymi i przekonać radnych? No nie znalazł Pan czasu.
zwrócił się do Marcina Marca przewodniczący Rady Miasta Sandomierza Wojciech Czerwiec
Przez pięć lat w ogóle Pan nie rozmawiał na temat tego wniosku. Ten wniosek nie padł w ogóle nigdy do budżetu na żaden rok. Natomiast dziesiątki wniosków, które radni, mieszkańcy składali do budżetu, zostało odrzucone z powodu braku pieniędzy.
przypomniał Wojciech Czerwiec
Marcin Marzec stwierdził, że to złośliwość radnych wzięła górę. Zachowanie przewodniczącego Wojciecha Czerwca nazwał kontrą.
Wiele rozmów odbywaliśmy w trakcie, w ostatnim czasie, w okresie między złożeniem dokumentów, a sesją był Pan u mnie w gabinecie. Też Pan nie zapytał o to. Spotykaliśmy się kilka razy. Miało być kilkanaście osób, było cztery, pięć osób. O jakich rozmowach Pan mówi? Jeżeli chce Pan rozmów i potrzebuje Pan rozmów i jest Pan u mnie w gabinecie, to dlaczego Pan też nie porusza tych tematów.
odpowiedział Marzec
Później w dyskusji radny Mariusz Prezgot podnosił jeszcze kwestię, że na takim placu psy mogłyby się pogryźć i stworzyć niebezpieczeństwo dla właścicieli. Radny Jacek Dybus oceniając całą sytuację, stwierdził że przez całą kadencję rada umiała współpracować z burmistrzem, a teraz „psuje sobie opinię”.
Reasumując nasuwa się pytanie, czy to burmistrz-wnioskodawca powinien starać się o rozmowę z radnymi na temat swoich planów, czy inaczej – każdy radny Sandomierza powinien systematycznie pukać do gabinetu burmistrza co jakiś czas i pytać się czy czasami nie ma jakiegoś wniosku do przegłosowania?
Plus całej sytuacji taki, że teraz burmistrz nie będzie musiał się zastanawiać czy jego założenia budowy takiego miejsca są zgodne z Miejscowym Planem Zagospodarowania Przestrzennego, bo wtedy cała sprawa mogłaby otrzeć się o sąd.